Łączna liczba wyświetleń

sobota, 23 lutego 2013

Kocham klasykę


Parę dni temu sięgnęłam po  film z 1977 roku „Amar Akbar Anthony”. Już długo byłam w posiadaniu tego filmu, ale ciągle odkładałam seans na później. Przyzwyczaiłam się już do dobrych jakościowo obrazów, możliwości współczesnego kina, techniki. I jakoś nie bardzo chciało mi się wracać do własnego dzieciństwa?  Kiedyś oglądałam wszelkie czarno- białe obrazy. Seans starego kina był ważniejszy niż zabawa z rówieśnikami. I nagle jakoś tak się stało, że wybierając film patrzyłam też na datę. Wybierałam nowości. Parę dni temu obejrzałam jakiś fragment filmu z lat 70 w hindi i odkryłam, że w przeciwieństwie do współczesnych obrazów dużo lepiej rozumiem, co mówią. Czyli tendencja do mamrotania ogarnęła cały świat. W ramach nauki postanowiłam, więc sięgnąć do swoich zasobów starych filmów. I wybrałam właśnie ten, dramat rodzinny i film akcji oraz niebywale cudowna komedia. Trzech braci, rozdzielonych w dzieciństwie wychowują różni ludzie.Amar (Vinod Khanna) jest hinduistą, Akbar (Rishi Kapoor ) - muzułmaninem i Amitabh Bachchan ( Anthony) chrześcijaninem. Wszyscy się znają, ale nie wiedzą, że są braćmi. Oczywiście każdy się zakochuje, więc mamy jeszcze trzy wątki miłosne. Film ma głębokie przesłanie. Tak jak bracia odnajdą siebie i wspólnie „mogą nawet niemożliwe uczynić możliwym” tak wszystkie wyznania w Indiach powinny wspólnie żyć w pokoju i razem współtworzyć kraj.

Film jest pełen absurdów, jeden absurd goni drugi, ale im tego więcej tym lepsza zabawa. W gmatwaninie wydarzeń czasem można się zgubić, oglądałam film z rodzicami i były momenty, kiedy nie wiedzieli, kto jest czyim ojcem, czyja narzeczona i kto kogo skrzywdził. Jednak mimo tego film ogromnie się im podobał. Mnie również i przypuszczam, że niedługo znów go obejrzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz