Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 listopada 2015

Świąteczne prace

Żeby nie było, w tym roku też robimy świąteczne ozdoby. Tylko skromniej niż zazwyczaj. Brak weny.

Uprzedzam ewentualne pytania. Obok ptaszków na stole leży miecz świetlny, czyli łyżka do butów z Ikea. Zakupiona przez Młodą Osobę jako miecz.
Aaaa, ucząc się hindi odkryłam co mi dolega. To zaburzenie psychiczne, zwane: prokrastynacja. I bardzo proszę nie nazywać tego pospolicie lenistwem. Zaintrygowana słówkiem ze słowniczka udaję się studiować tekst, podobno trudny.

znowu miesiąc?

Właśnie popatrzyłam, że ostatni wpis był …prawie miesiąc temu. Dni upływają mi najwyraźniej na zupełnie nie wiem czym, bo osiągam szczyty niekompetencji we wszystkim ostatnio.
Test z hindi na 60 punktów możliwych 30. Totalnie do kitu. Nic nie pamiętam, dociera do mnie sens słów po czasie, zazwyczaj następnego dnia. A uczyłam się, od zapowiedzianego sprawdzianu grzecznie zawlekłam dysk do sypialni i upchnęłam w stercie rzeczy do prasowania. A zostały mi 2 odcinki serialu o duchach. Ale odłożyłam, uczyłam się, powtarzałam. I co? I nic!
Powtórzę za Buką „Nie jestem całkiem bezużyteczna. Można mnie chociażby użyć jako zły przykład”. Jedyne pocieszenie!
W każdym razie bilans miesiąca zachwycający nie jest. Nie chudnę, nie tyję, stoję w miejscu, umysłowo też. W wyobraźni się przemieszczam, między Indiami i Pakistanem w łzawej historii z filmu  "Bajrangi Bhaijaan", następnie przemieszczam się w jakieś dziko urocze rejony Korei, aby śledzić losy pięknej Arang i sędziego w „Arang and the Magistrate”. Wieczorami podróżuję z Lucjanem po kolejnej krainie „Pięciu królestw” Brandona Mulla. Chociaż podróż już właśnie się zakończyła i smutno nam bardzo, bo kolejna część się dopiero pisze.
Przenieśliśmy się do „Szkoły kotów”. Czytam uważnie, bo pewna osoba z kręgu pedagogicznego zwróciła mi uwagę, że kultura wschodnia jest niebezpieczna dla dzieci. Szukam więc tych niebezpieczeństw. Chwilowo tylko potknęliśmy się o „czasy mroku” w których palono koty i czarownice. Młody zapytał, czy ta książka jest na indeksie ksiąg zakazanych przez kościół.  Zaskoczył mnie.
Prowadzę walkę ze sprzętami elektronicznymi. Zapowiedziałam Młodej Osobie, że nie będzie miała dostępu do gier od 16 czy 18 roku życia. I, że nie interesują mnie argumenty, „bo mama X pozwala”. Nie dotarło. Postanowiłam więc zawrzeć z Młodą Osobą pakt. Zgodziłam się na filmy i gry od 16 roku życia pod warunkiem, że: raz na tydzień odkurzy i umyje podłogę w całym domu, raz w miesiącu umyje okna, 2 razy w tygodniu ugotuje obiad, wstawi pranie, skosi trawnik, umyje samochód, wyprasuje sobie ubrania do szkoły. Powiedział: ‘mamo, ja mam dopiero 8 lat” I sprawa się zakończyła.
Mija północ, a ja już mam poczucie, że ten dzień, który się właśnie zaczął, będzie trudny i absolutnie zmarnowany przez moja własną nieudolność. Pójdę popłakać w poduszkę. I zasnąć, po to tylko, żeby i tak się nie wyspać.

Sami widzicie, że kiepski ze mnie rozmówca.