Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 23 kwietnia 2015

23 kwietnia

Przyjaciele wzywają mnie do odpowiedzi. Czemu mnie wirtualnie nie ma?
Ano nie ma mnie, bo walczę sama ze sobą.
Początkowo sądziłam, że to tylko przesilenie wiosenne. Potem zaczęłam podejrzewać problemy z tarczycą, albo cukrzycą. W końcu umówiłam się do psychiatry. Zaczęłam robić badania.
No utknęłam chwilowo w martwym punkcie. Teoretycznie z badań wynika, że jestem zdrowa jak koń. Wszelkie badania krwi w ramach NFZ nic nie wykazują. Pozostałych badań nie zdążyłam zrobić, bo w ramach NFZ złapałam cudowną, mega zjadliwą grypę, którą zaraziłam męża, wykluczając go z wszelkich funkcji zawodowych, a także Luca, który gorączkuje wysoko już 5 dzień. A ja sobie w ramach powikłań zafundowałam zapalenie płuc.
Tak. Wiem, że jestem mega śpiąca, że nic mi się nie chce, a teraz dodatkowo jestem mega zmęczona. Cukrzyca nie, tarczyca nie. Mam jeszcze parę tropów, ale najwłaściwszy to chyba depresja.
Jakoś sądziłam, że ja z depresją sobie mogę zupełnie sama poradzić. Co tam, w końcu jak się tyle przeżyło i się jakoś żyje, to znaczy, że ja dzielna jestem i zaradna.
Jednak postanowiłam, że dam sobie pomóc.
Chwilowo natomiast w malutkich przerwach, kiedy nie śpię, nie robię jedzenia, nie mierzę Lucjanowi temperatury, nie martwię się, czytam i oglądamy.
Właśnie zakończyliśmy wspólne czytanie lektury szkolnej, słynnej „Karolci”. Ile ja się musiałam natłumaczyć, o co chodzi. A już zupełnie mnie rozbroiło oburzenie Młodego, że taksówka lata. Nie ma latających taksówek. No dobra a miecze skakania są? A pierścienie, które powodują zmianę gatunku?
Ano okazuje się, że owszem wszelkie fantazje współczesnych pisarzy Młodzieniec kupuje, w niektóre nawet chwilowo wierzy, albo chce wierzyć, ale latające auta z lekturze szkolnej są dla niego oburzająco niewiarygodne.
A miecz skakania pochodzi z najnowszej powieści Brandona Mulla „ Pięć Królestw: Łupieżcy Niebios”. Nie możemy się doczekać kolejnych tomów.
Sama dla siebie przeczytałam  „Wędrownego sokoła” opowieść o koczowniczych ludach wędrujących między Indiami, Pakistanem a Afganistanem. Surowe życie, zwyczaje, ostrość krajobrazu. Przepiękna, poetycka opowieść. Jedyna książka napisana przez Jamila Ahmada. Wydał ją w wieku 79 lat. Do tej pory uważany jest za największego pakistańskiego pisarza tworzącego po angielsku. Polecam książkę gorąco. Jest doskonała.
Oprócz czytania oglądamy wspólnie. Postanowiłam, że skoro zaraziłam Młodego grypą to może i zarażę go miłością do indyjskich filmów. „Gwiazdy na ziemi” spowodowały łzy, wzruszenie i zachwyt nad nauczycielem plastyki. „Żona dla zuchwałych” ogromnie się dziecięciu spodobała. Trafiony zatopiony.
Wiosnę odkryłam wczoraj podczas kolejnej wizyty u lekarza z młodym. Podobno idzie ku lepszemu. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca. Tym bardziej, że do kręgu chorych dołączyła teściowa mieszkająca z nami od roku. I teraz mamy już komplet.

Liczę, że uda mi się wyjść w końcu z domu bez celu. Bez planu. Bez konieczności, a jedynie dla przyjemności posprzątania ogródka. Koniecznie muszę przesadzić siewki zielonej pietruszki, bo zaczyna żyć przedziwnym życiem, wije się i zwisa.