Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 lutego 2012

na parę godzin przed urodzinami własnymi

Lucjan się martwi, że nie zamówiłam tortu, że nie przyjdą goście. No, bo jak nie przyjdą to nie dostanę prezentów a on się nie będzie miał z kim bawić. Dowiedziałam się też, że dostanę od Młodego w prezencie Finna  McMissile’a którego mam mu potem dać („bo nie mam jeszcze mamo”), dostanę też czekoladową szminkę, żebym mogła mu smarować pyszczek przed mrozem jak pani w przedszkolu i makijaż dostanę (zapewne, żeby nie straszyć). No a jak Młody zobaczył korale od cioci Sabiny zachwycił się bardzo i kazał mi natychmiast do niej zadzwonić i gorąco jej podziękować.
Próbowałam Lu wytłumaczyć, że na gości jest zbyt zimno, czasu nie ma, bo gonią nas terminy i to ostatnia sobota a potem niedziela przed wyjazdem taty, więc chcielibyśmy móc chwilkę ze sobą pobyć i porozmawiać. Zrozumiał, ale zachwycony nie był. Martwi się, że wszystkie ciocie- czytaj moje koleżanki się obrażą i mnie znielubią.
Pewno można mnie znielubić, bo ja od zawsze mam problem z utrzymywaniem kontaktów społecznych. Mimo tego, że umiem do każdego zagadać to jestem dzikim stworzeniem, które nie umie pielęgnować przyjaźni. Kocham moich przyjaciół, ale nie umiem im tego okazać. Okropne. I tu powinnam napisać, że spróbuję się zmienić….
Tymczasem powzięłam postanowienie urodzinowe, że postaram się …polubić siebie samą. Czyli nie będę się dołować, że mam tysiąc wad, ale powiem, że kocham samą siebie taką, jaką jestem. Trudne.
Dzisiaj też zauważyłam plakat „francuski dla seniorów” , ale okazuje się, że się jeszcze nie łapię. Dziwny jest ten świat (uwaga zamkną mi bloga za wykorzystywanie cudzej myśli intelektualnej, pomogę, więc cenzorom- dziwny jest ten świat to Niemen wymyślił, a świat udziwniliśmy chyba zbiorowo, znaczy się, ludzkość), mając 41 lat jest się za starym i za młodym jednocześnie. I tak naprawdę nigdy się nie jest w sam raz. A ja teraz właśnie czuję się w sam raz. Są, co prawda marzenia, które już należy włożyć między karty tych niezrealizowanych, przeterminowanych, ale nowe marzenia chętnie zajmą ich miejsce.
Z okazji moich 41 urodzin chciałam podziękować:
Moim rodzicom za wszystkie lata wsparcia, męczenie się z moimi humorami i trudnym charakterem
Misi za to, że była (i proszę daj znak, że jesteś) i za to, że mnie wiele nauczyła
Lucjanowi za słodycz, gniew i ciągłe próby wychowania mnie
Mężowi za kochanie mnie bezgraniczne i ślepe i za całokształt
Moim przyjaciołom za to, że są i są wspaniali
Wszystkim, którzy mnie wspierali, ganili, pokazywali drogę….
I życzę każdemu, aby chociaż raz w życiu poczuł takie szczęście, że chce się tupać i krzyczeć i piszczeć z radości. Ja tak miewam. Ostatnio zapomniałam tylko, że to mamy wewnątrz, się nie kupuje, nie dostaje, to się ma, czasem tylko jest tak bardzo blisko, że trudno zauważyć……

3 komentarze:

  1. Powtórzę za sobą (z fb;P) zdrowia dla całej rodzinki, wspaniałej pracy w bibliotece i radości z nowego domku:) Oraz dodam (po przeczytaniu powyższej notki): pełnej akceptacji samej siebie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń, radości, słonecznych dni, uciechy z Pociechy i samych miłych, szczerych, dobrych Przyjaciół życzy życzliwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, Kasiu nasza droga raz jeszcze i tą drogą życzymy Ci wszystkiego dobrego, słońca na codzień i uśmiechu na twarzy :) buziaki !

    OdpowiedzUsuń