Pudding z nasionami chia obok koktajlu stał się moim
ulubionym śniadaniem. Nie jadam go często, bo nasionka drogie, mają też
dobroczynne działanie, a tak już bywa z tymi dobroczynnymi produktami, że w
zbyt dużej ilości mogą zadziałać odwrotnie od spodziewanego efektu. Radzę tez
uważać z nimi, jeśli bierze się leki na nadciśnienie, cukrzycę czy leki przeciw
zakrzepowe.
I nie należy przekraczać dawki łyżka nasion na osobnika.
Przepis na pyszne śniadanko znalazłam na blogu u Marty. Początkowo trochę się bałam, bo przypominał mi z wyglądu desery z tapioki, a bardzo ich nie lubię. Jednak okazał się mega pyszny.
Polecam nie tylko ten przepis, zawsze coś zdrowego u Marty
się znajdzie.
Z książki pana Williama Davisa „Kuchnia bez pszenicy”
zrobiłyśmy z moją mamą focaccię, ale był to chyba jednorazowy wypiek, musi minąć
sporo czasu, do kolejnej próby i modyfikacji tego cuda, bo nie bardzo nam
przypadł do gustu.
Obecnie poszukuję przepisów na dynię, ale takich dla osób,
które za dynią nie przepadają. Czyli usiłuję przekonać moich chłopaków, żeby
zjedli dynię, mimo, że omijają te cudeńka szerokim łukiem. A ja na sobotnich
targach pietruszkowych obok dyni przejść obojętnie nie mogę i zawsze ją kupuję.
I za każdym razem inną (powinno być inne, bo na jednej dyni nigdy się nie
kończy).
Jeśli macie jakieś pomysły chętnie skorzystam.
Na koniec trochę zdjęć z ogrodu i pietruszkowego targu.