Łączna liczba wyświetleń

sobota, 4 maja 2013

dłuuugi weekend.....


Nie ma mnie w sieci. Nie ogarniam rzeczywistości. Codzienność się na mnie rzuciła. Serio. Całkiem serio mówię, znaczy się piszę.

Sąsiad zorał mi kawałek działki pod warzywniak. Kawałek wielkości mojego salonu. Wybieram kłącza z tego kawałka i końca nie widać. Podobno licha ziemia. No to popędziłam po guano w kulkach. Poczytałam instrukcje obsługi i …nie kupiłam. Spróbuję potraktować EM, albo biohumusem czy jakoś tak i może wyrośnie. Ogrodnik ze mnie jak z…no wiecie, o co biega.

W każdym razie guana nie kupiliśmy, ale korzystając z chwilowej nieobecności syna w domu (był u przyjaciela) popędziliśmy do fabryki roślin. Wróciliśmy załadowani po dach: magnolia, żylistek, trzy złocienie japońskie czy jakoś tak, róże, jaśminowiec, no i dwie wierzby płaczące.

Do doniczek posiałam zioła: kolendra w dzikiej ilości dwóch podłużnych doniczek, mięta dwa rodzaje, koperek i tymianek, bazylia, pietruszka, lubczyk i papryczka zielona, no i szczaw.

Teraz tylko do połowy warzywniaka ponasadzam, co mam (głównie cebulę, bo mam jej sporo, chwilowo wydaje mi się, że mogłabym nią obsadzić jakiś hektar działki), no i boćwinę, bo też mam ogromnie dużo.  Pól warzywniaka obsieję żółtym łubinem na nawóz zielony.

I jeszcze gnojówkę nastawiłam. Z pokrzyw.

Przyszykowałam zupę na jutro, sernik zbrązowiłam, bo zapomniałam kupić folii srebrnej. Mam za to 3 metry takiego czegoś czarnego do warzywniaka. Nie wiem chwilowo jak się z tym postępuje, ale co tam.

W międzyczasie wpadliśmy na grilla i potańcówkę do sąsiadów ( a mieliśmy tylko dziecko odebrać).

A miałam pisać o tym, co mi nie wychodzi. Kompost mi nie wychodzi, jakieś durne błoto mam w tym kompostowniku. Czytam poradniki o ogrodnictwie i za każdym razem okazuje się, że już coś przeoczyłam, albo źle zrobiłam, albo zaraz właśnie wtopię jakiś plan.

Młody miał zapalenie uszu, więc wszystko stało odłogiem: ugór, postpozycje z hindi, kuchnia, porządki. Czytanie nie stanęło w miejscu, ale o tym w następnym poście, bo tu i tak jest groch z kapustą.

Latam, z miotłą, odkurzaczem, grabiami, mamo daj mi pić, nawożę cebulki, smażę naleśniki, myje mydłem potasowym donice, biegam za rowerem Lu, żeby wreszcie załapał jazdę na dwóch kołach, powtarzam hindi, klecę we łbie recenzje na maj, mamo przyszliśmy się bawić w ogrodzie, mamo zjeżdżalnia jest mokra, mamo poczytaj mi, mamo pograjmy w szachy.

Nie ja nie narzekam. Nie twierdzę, że mam źle. Mam cudownie. Należę do wybrańców losu. Tylko znów nie ogarniam tej kuwety. I wkurzam się, że coś ze mną samą jest nie tak. Spoglądam ukradkiem na innych i jakoś dają radę. A ja kurna nie pamiętam czy się rano uczesałam.

 

5 komentarzy:

  1. Na pewno nie jest tak źle. Nie wszystko na raz. Wyluzuj :)
    W kwestii ogrodu to niewiele pomogę, bo wsadziłam tylko ziółka - 3 rodzaje bazylii, oregano, rumianek, tymianek, rozmaryn, miętę, melisę, szałwię i coś tam jeszcze. W sumie sporo... Nie wiem czy lawenda przetrwała zimę (chyba była dwuletnia?), jak się nie zazieleni, to muszę dokupić.
    Dlaczego marnujesz pokrzywy na kompost? To super zioło :) Wydaje mi się, że rodzice na kompostnik wywalali wszystkie odpady organiczne - chwasty czy spady owoców.
    Kasiu, a co recenzujesz jeśli mogę spytać?
    Uszy do góry i nie daj się rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam ten problem, wszyscy w koło mają w domu idealnie posprzątane, a ogródki zadbane, a u mnie... no;) A przecież czasu mam znacznie więcej od niektórych!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mag recenzuje książki dla dzieci, po 5 na miesiąc.Nie robię kompostu z pokrzyw ino gnojówkę do podlewania roślin przeciw nieznanym mi zupełnie wrogom (ja krótkowidz muchę ledwo widzę nie mówiąc o pędrakach wszelakich).
    Kolorki no wiedzisz mamy podobny problem. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia to czarne co masz, to jak chcesz widzieć co z tym zrobić to daj cynk, ja swoim w zeszłym roku po raz pierwszy ogródek wyłożyłam i zdało egzamin.

    A kompost może ma za mokro ?

    U mnie multum roślinek rośnie w eko doniczkach po 15 .. idą do ziemi zobaczymy co z tego będzie :)
    ps. na kolendrę przez Ciebie wyhodowaną się piszę .. bo u mnie zawsze pada ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulla no jasne, że się zgłaszam w sprawie tego czarnego. Masz rację co do kompostownika, ostatnio moja rodzinka wylewała tam nie pożarte zupy, widać mu zaszkodziło.
      Kolendra w tym roku mam nadzieję wyjdzie, mam dwa gatunki i wreszcie nie jest to badziew czyli kolendra siewna.
      Z wieści z ostatniej chwili: sernik mimo rumianości jak z solarium pożarty, kaczka wyszła nad podziw rewelacyjna, małż wydrylował ogromne jabłka a ja wypełniłam je porzeczkami z lubczykiem eco i władowałam do piekarnika obok kaczki. Ryż jak zwykle olśnił gości, ale cóż to w końcu basmati prosto z Indii.Z przyprawą do lemonowego ryżyku, z podsmażoną na ghee cebulką i selerem naciowym.

      Usuń