Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 22 stycznia 2012

Dzień dziadka

Dziadek w naszym domu jest najważniejszy. Młody rano wstaje i pędzi do dziadka, wlekąc za sobą części garderoby. Dziadek musi go odebrać z przedszkola. Generalnie fajno jest mieć dziadków w domu. Cudowna to odmiana, szczególnie, jeśli się często było zdanych na sąsiadów jak Młody chorował. I na własną inwencję jak w lodówce było tylko światło.
Lu postanowił uczcić dzień dziadka wlokąc tegoż wraz z mamą do kina na interaktywny seans „Cztery żywioły”. Czy Lucjan się świetnie bawił? Poprawnie, sądzę, że jest ciut za mały na ten program, ja bawiłam się super. Troszkę mnie zmęczyło słuchowisko o wyprawie do jaskini w czwartej sali, ale całość oceniam bardzo pozytywnie. I chętnie wybiorę się na pozostałe seanse. Mam też przekonanie, że Lucjan, jeśli ma skorzystać z tych programów to jednak nie w grupie, a z rodzicami, dziadkami czy opiekunką. Szopki oglądane z przedszkolem pozostawiły mu w pamięci jedynie smoka i walkę z kolegą Karolem o lepszą widoczność.
Miałam inny plan, chciałam zasiąść w empiku na kanapie i poczytać dziecięcą literaturę. Wcale jednak nie żałuję. Nasza planeta jest fascynująca, a mnie łatwiej przyjdzie teraz odpowiedzieć na pytania skąd jest wiatr, deszcz, lawa i milion innych, które kłębią się w głowie szalonego pięciolatka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz