- Mamo zepsuła się szczoteczka do zębów
Jak to się zepsuła? Tydzień temu kupiłam nową, nowiusieńką,
nowa generacja.
Godzinę grzebania w segregowanych śmieciach. Przerzuciłam
wór papieru. Jest paragon z Rossmana. Na paczkę waty i dwa opakowania rzeżuchy.
Błysk świadomości. Robiłam porządki w torbie w sobotę,
poszły wszystkie paragony do kosza pod sklepem. Nie ma.
12 w południe. Wsiadam do samochodu. Nie chce odpalić. Co za
kretyn go zostawił na światłach? Ja. Wczoraj po basenie. Wiedziałam, że jak
włożę kluczyk do zamka w drzwiach to otwierają się szyby, nie wiedziałam, że
nie działa dźwięk przypominający o światłach. Odkryłam przy okazji, że nie
działa też dźwięk na niezapięte pasy.
Otwieram maskę. A tam na akumulatorze, leży łeb szczura,
ściślej mówiąc połowa głowy. Gdzie reszta?
Krótka myśl- to on zapalił światła. Ja nie bywam
nierozsądna.
Sąsiadka przywozi dziecko ze szkoły. Smark. Wisi do pasa.
Alergia. Ale każdego dnia może się zmienić w coś więcej. Tylko, który dzień
będzie tym w którym posypie się coś jeszcze.
Mąż w pracy. Wróci jak przystało na muzyka za tydzień.
Luc zostaje w domu. Sam. Nie, z teściową. Teściowa się chyba
bała, że się zarazi. Nie przyszła, zamknęła się u siebie.
- Tak uczyłem się. Cały czas. Zrobiłem wszystko co
kazałaś.
To się okaże jutro.
Wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz