Właśnie zaczęliśmy
wracać do rzeczywistości szkolnej. I już mam objawy paniki. Lu rozwiązuje testy
z angielskiego z poprzednich lat, przygotowując się do tegorocznej olimpiady.
Na 21 pytań właściwie wszystkie ma dobrze, ale są wyjątki wymagające mojej
inwencji twórczej.
Dwa
goryle na obrazku. Jakie podpisy pasują do obrazka? Młody zaznaczył jedynie: „They
have got big arms”. Według klucza powinna być zaznaczona również odpowiedź:
„They’re fat”. Młody protestuje: „widziałaś kiedyś grubego goryla? Zwierzęta
nie jedzą przetworzonej żywności, nie są grube, te goryle są muskularne, ale
nie grube.”
Kolejny
przykład. W których przykładach wszystkie wyrazy są owocami? Młody
zaznacza trzy poprawne wersje według niego. Poprawne według klucza są dwie. Ta
zła odpowiedź Lu zawiera orzechy. „Mamo orzechy przecież są owocami, ujmując
rzecz z punktu widzenia biologii. Skąd mam wiedzieć jaki punkt widzenia ma ten
co układał test? Skąd mam wiedzieć gdzie robi
zakupy i na jakiej półce leżą orzechy?
Te testy
przyprawiają mnie o ból głowy.
Idę oglądać
kolejną dramę. Koreańczycy też umieją komplikować życie. Może się czegoś
nauczę.
Zastanawiam
się czy Lu będzie prokuratorem, dziennikarzem śledczym czy politykiem? Rosną
moje obawy…..