Przyjaciele wzywają mnie do odpowiedzi. Czemu mnie
wirtualnie nie ma?
Ano nie ma mnie, bo walczę sama ze sobą.
Początkowo sądziłam, że to tylko przesilenie wiosenne. Potem
zaczęłam podejrzewać problemy z tarczycą, albo cukrzycą. W końcu umówiłam się
do psychiatry. Zaczęłam robić badania.
No utknęłam chwilowo w martwym punkcie. Teoretycznie z badań
wynika, że jestem zdrowa jak koń. Wszelkie badania krwi w ramach NFZ nic nie
wykazują. Pozostałych badań nie zdążyłam zrobić, bo w ramach NFZ złapałam
cudowną, mega zjadliwą grypę, którą zaraziłam męża, wykluczając go z wszelkich
funkcji zawodowych, a także Luca, który gorączkuje wysoko już 5 dzień. A ja
sobie w ramach powikłań zafundowałam zapalenie płuc.
Tak. Wiem, że jestem mega śpiąca, że nic mi się nie chce, a
teraz dodatkowo jestem mega zmęczona. Cukrzyca nie, tarczyca nie. Mam jeszcze
parę tropów, ale najwłaściwszy to chyba depresja.
Jakoś sądziłam, że ja z depresją sobie mogę zupełnie sama
poradzić. Co tam, w końcu jak się tyle przeżyło i się jakoś żyje, to znaczy, że
ja dzielna jestem i zaradna.
Jednak postanowiłam, że dam sobie pomóc.
Chwilowo natomiast w malutkich przerwach, kiedy nie śpię,
nie robię jedzenia, nie mierzę Lucjanowi temperatury, nie martwię się, czytam i
oglądamy.
Właśnie zakończyliśmy wspólne czytanie lektury szkolnej,
słynnej „Karolci”. Ile ja się musiałam natłumaczyć, o co chodzi. A już zupełnie
mnie rozbroiło oburzenie Młodego, że taksówka lata. Nie ma latających taksówek.
No dobra a miecze skakania są? A pierścienie, które powodują zmianę gatunku?
Ano okazuje się, że owszem wszelkie fantazje współczesnych
pisarzy Młodzieniec kupuje, w niektóre nawet chwilowo wierzy, albo chce
wierzyć, ale latające auta z lekturze szkolnej są dla niego oburzająco
niewiarygodne.
A miecz skakania pochodzi z najnowszej powieści Brandona
Mulla „ Pięć Królestw: Łupieżcy Niebios”. Nie możemy się doczekać kolejnych
tomów.
Sama dla siebie przeczytałam
„Wędrownego sokoła” opowieść o koczowniczych ludach wędrujących między
Indiami, Pakistanem a Afganistanem. Surowe życie, zwyczaje, ostrość krajobrazu.
Przepiękna, poetycka opowieść. Jedyna książka napisana przez Jamila Ahmada.
Wydał ją w wieku 79 lat. Do tej pory uważany jest za największego
pakistańskiego pisarza tworzącego po angielsku. Polecam książkę gorąco. Jest
doskonała.
Oprócz czytania oglądamy wspólnie. Postanowiłam, że skoro
zaraziłam Młodego grypą to może i zarażę go miłością do indyjskich filmów. „Gwiazdy
na ziemi” spowodowały łzy, wzruszenie i zachwyt nad nauczycielem plastyki. „Żona
dla zuchwałych” ogromnie się dziecięciu spodobała. Trafiony zatopiony.
Wiosnę odkryłam wczoraj podczas kolejnej wizyty u lekarza z
młodym. Podobno idzie ku lepszemu. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca.
Tym bardziej, że do kręgu chorych dołączyła teściowa mieszkająca z nami od
roku. I teraz mamy już komplet.
Liczę, że uda mi się wyjść w końcu z domu bez celu. Bez
planu. Bez konieczności, a jedynie dla przyjemności posprzątania ogródka.
Koniecznie muszę przesadzić siewki zielonej pietruszki, bo zaczyna żyć
przedziwnym życiem, wije się i zwisa.
Proszę, niech Pani pisze. Choćby o filmach Bollywood i ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
S.