Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 października 2014

9 lat

9 lat, już dawno nie płakałam na cmentarzu. Sądziłam, że już nie umiem.
Tęsknię. Skuliłam się w ciszy.

niedziela, 5 października 2014

październik

Dużo się dzieje. Dużo się dzieje w mojej głowie. Dużo w niej sprzeciwów, złości, rozczarowań. Buntuję się, rezygnuję, macham ręką, robię swoje. Mam wrażenie, że przykładam się do złego. Daję pozwolenie. Unikam konfrontacji. Nie zamierzam być Don Kichotem. Nie umiem. Nie chcę.
Na każdym kroku tak mam. Zdrowa żywność, autokary bez pasów, obowiązkowy różaniec, obowiązkowa wycieczka…..
Mam ochotę uciec, zaszyć się gdzieś w Tybecie, poznać własną tożsamość.
Nie muszę mieć, nie muszę chcieć, nie muszę…muszę. Nie wiem.
Październik. Trudny miesiąc. Miesza się radość ze zbliżającej się 15 rocznicy ślubu i smutek z powodu 9 rocznicy śmierci Misi. Obie daty dzieli zaledwie parę dni.
Diwali, masa zajęć dodatkowych, targi książki. Październik nie pozwala mi się skupić na sobie, na swoich uczuciach. Każe mi po kolei wypełniać zadania.
Na rozdrożu. Między pamięcią o ludziach, którzy nam pomagali, pomagają, o ludziach, którzy o nas pamiętają. I w zderzeniu z ludźmi, którzy z racji urzędu powinni nas wspierać, a obijamy się o nich, traktują nas jak powietrze, wydali wyrok, ocenili.
Ukrywam się pod stosem gramatyki hindi, zapadam się w ciepłej kołdrze i koję myśli z Tiziano Terzanim. Odrabiam lekcje. Pokazuję świat, odgarniając grubą warstwę fałszu i reklamowego brokatu. Próbuję być, a nie mieć. Upadam.
Stoję zaskoczona przed bezwzględną logiką własnego prawie ośmiolatka.
Czerpię radość oglądając moich ukochanych hero. Aby stanąć przed kolejnym dniem.