Melduję, że szkołę Młody zaczął. Chwilowo tylko tyle napiszę. Nie będę narzekać, bo "szkoła to zło" i trudno mnie przekonać, że jest inaczej.
W każdym razie chwilowo usiłuję złapać pion. Pobudka 6:30, śniadanie, śniadanie do szkoły, odwieźć, wrócić, w pędzie obiad, sprzątanie i już trzeba po niego i jego koleżankę jechać. A potem oddech o 21:30 i zasypiam nad komputerem.
Już powoli zmieniam rytm, oj rozpuściło mnie przedszkole, z którego wracał wyszalany, szczęśliwy, wybawiony i chciał tylko pogadać, poczytać i spać.
Ha, teraz tylko daj się wkręcić w pierdylion zajęć dodatkowych i ...zapomnij o swoim własnym życiu;)
OdpowiedzUsuńOj znam te zajęcia dodatkowe;0 Młody już chodzi dwa razy na piłkę, dwa razy na ju-jitsu, a jeszcze przebąkuje o basenie... Nie wiem jak ogarnę...
OdpowiedzUsuńA może wiecie kiedy trzeba się zapisywać na Uniwersytet Dziecięcy w Krakowie? A gdzie to jujitsu?Polecicie coś z zajęć dodatkowych?
OdpowiedzUsuńPytam Młodego co robili dziś na zajęciach komputerowych.
"Graliśmy, a Pani czekała na dzwonek" I co ja mam myśleć?
pociesz się, że inne matki do tego wszystkiego jeszcze pracują zawodowo ;) będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
nie wiem czy to jest pocieszające? Nie należy się nam świetlica, obojętne czy się pali czy wali, bo nie pracuję na etacie.A nie mam baci, kuzynki, cioci na miejscu, która mi Lu odbierze w razie czego.
UsuńA jakby Lucjanów były dwa, albo trzy? :D + oczywiście Ty na etacie, a mąż zarobkujący w Irlandii? :D Takie kobiety sobie radzą, więc i Ty dasz radę. Odwagi! :)
OdpowiedzUsuńAle ja nie twierdzę, że rady nie dam, gdyby Lucjanów było trzech (a żałuję, że tak nie jest), też dałabym radę.W tym tygodniu już się zorganizowałam, przeorganizowałam i jest mega super.
OdpowiedzUsuń