Spojrzałam na bloga i stwierdziłam, że bardzo dawno mnie tu
nie było. Nadszedł więc czas podsumowań co
takiego robiłam, że czasu na pisanie brakowało.
Koniec roku szkolnego. Mój syn ma to szczęście w
nieszczęściu krajowej edukacji, że jeszcze załapie się na normalną czwartą
klasę, że wyszedł z edukacji początkowej. Edukacja początkowa za sprawą
nauczyciela okazała się totalną porażką. Efekt tej porażki to jego świadectwo.
Ma tam cudne podsumowanie: brzydko i niechlujnie pisze
(spoglądam na zeszyt przygotowujący go do bycia ministrantem- nie jest tak
źle), jest rozkojarzony ( czytamy wieczorem, Młody wierci się, ogląda swoje
stopy, jednocześnie mrucząc pod nosem, pytam więc co właśnie przeczytałam.
Powtarza ostatnie cztery zdania, z zachowaniem interpunkcji. Musze sprawdzać z
książką, bo nie pamiętam co czytałam, rozkojarzona jego stopami. Czyli znaczy,
że nawet jak robi coś innego słyszy i zapamiętuje). Podobnych kwiatków na
świadectwie jest jeszcze trochę.
Wakacje. Cudowny czas, tylko czemu nadal musze gotować? I
obecnie jeszcze myśleć jak zorganizować atrakcje? Bunt!
Spojrzałam do kalendarza. I oniemiałam. 19 dram, 11 filmów
indyjskich, 5 książek przeczytanych Lucjanowi, on przeczytał mi 4 książki,
sobie samemu kolejne 4, ja sama sobie
jedynie 6 książek, brak notatek kinowych. Kiepsko.
Wakacje przeznaczam więc na czytanie, sprzątanie, walkę z
molami, które opanowały dom i oglądają ze mną nawet dramy, latając mi nocą nad
ekranem. No i zamierzam zrobić powtórkę tego czego nauczyłam się w tym roku na
hindi. Solidną, mocną powtórkę.
Spróbuję uporządkować życie. Spróbuję coś zmienić. Uprasza
się o kciuki, żeby nie skończyło się na deklaracjach.
Po kalendarzu widzę, że koreańskie szaleństwo ogarnęło mnie
zupełnie. Udało mi się nawet zarazić moich rodziców i koleżankę.
Nadal preferuję telugowe bijatyki, spokojne klimatyczne
filmy malajalam, nieco osłabł mój zachwyt nad najnowszymi produkcjami w hindi,
bo zmierzają w kierunku kina amerykańskiego,
więc straciły dla mnie swoją atrakcyjność.
A koreańskie dramy mają coś co wciąga, budzi moje wewnętrzne
marzenia, daje relaks, pozwala się oderwać od rzeczywistości. Mój własny
narkotyk. Drugi po książkach, ale jak
widać chwilowo wlazł na miejsce numer 1.