Wygrałam w totka. Wydałam wygraną na lekarza, leki, baloniki
do wyrównywania ciśnienia w uszach. Cały dzień wolny. Czas na naukę, obijanie
się. Dwa kursy do Krakowa, rano do pediatry, popołudniu do laryngologa.
Bańki, leki, bańki, ćwiczenia na wyrównanie ciśnienia w
uszach. Skupienie, kto co kiedy bierze, układanie leków w stosiki: Lu, R. i ja.
Oklepywanie, pilnowanie systematycznego wycierania nosa.
Fascynujące zajęcia.
Nie mam siły nawet obejrzeć dramy.
W poczekalni wypisywałam liczebniki w hindi, od jeden do
sto, potem od sto do jeden. I porządkowe. W międzyczasie dzwoniłam do domu, żeby sprawdzić jak sobie radzi Lu.
Ma taki dorosły głos w telefonie. Tak mi się zdawało, przez sekundę, którą mi poświęcił.
Prasując słuchałam nagrania.
मेरी किस्मत में नहीं लिखा
कि मैं अमीर बनूँगी। It is not written in my fate for me to be well-off.