Łączna liczba wyświetleń

sobota, 28 stycznia 2012

smutne ble, ble

Nie lubię siebie takiej, jaka teraz jestem, więc milczę. Zresztą coraz częściej przychodzi mi do głowy, że nie mam nic do powiedzenia. A gadać po próżnicy nie lubię.
Zbliżam się wielkimi krokami do urodzin. Fajny, szczęśliwy dzień, kiedy kolejny rok na liczniku powoduje, że moje szanse na rynku pracy maleją. Moja wizja pracy w szkolnej bibliotece przypominać zaczyna jesienny poranek nad Wisłą, kiedy g…..widać, bo mgła.
Pozostaje własna firma i nad tym chwilowo pochylam się z troską. To znaczy, myślę, notuję i skreślam kolejne pomysły. Wszystkie są z góry bzdurne, bo w głębi humanistyczne. Tkwi mi we łbie pozytywizm.
Nadal uczę się hindi, mamy świetną nauczycielkę, z pasją. Mądra, rozsądna dziewczyna, która uczy nas mówić, otwierać się na nowe, nieznane znaki pisane. Jest super.
Staram się nie oglądać telewizji, słucham radio, czasami czytam informacje w necie. Wszystkie budzą mój sprzeciw. Rośnie moja złość. Chciałabym jednak karmić zupełnie inne uczucia w sobie.

niedziela, 22 stycznia 2012

Dzień dziadka

Dziadek w naszym domu jest najważniejszy. Młody rano wstaje i pędzi do dziadka, wlekąc za sobą części garderoby. Dziadek musi go odebrać z przedszkola. Generalnie fajno jest mieć dziadków w domu. Cudowna to odmiana, szczególnie, jeśli się często było zdanych na sąsiadów jak Młody chorował. I na własną inwencję jak w lodówce było tylko światło.
Lu postanowił uczcić dzień dziadka wlokąc tegoż wraz z mamą do kina na interaktywny seans „Cztery żywioły”. Czy Lucjan się świetnie bawił? Poprawnie, sądzę, że jest ciut za mały na ten program, ja bawiłam się super. Troszkę mnie zmęczyło słuchowisko o wyprawie do jaskini w czwartej sali, ale całość oceniam bardzo pozytywnie. I chętnie wybiorę się na pozostałe seanse. Mam też przekonanie, że Lucjan, jeśli ma skorzystać z tych programów to jednak nie w grupie, a z rodzicami, dziadkami czy opiekunką. Szopki oglądane z przedszkolem pozostawiły mu w pamięci jedynie smoka i walkę z kolegą Karolem o lepszą widoczność.
Miałam inny plan, chciałam zasiąść w empiku na kanapie i poczytać dziecięcą literaturę. Wcale jednak nie żałuję. Nasza planeta jest fascynująca, a mnie łatwiej przyjdzie teraz odpowiedzieć na pytania skąd jest wiatr, deszcz, lawa i milion innych, które kłębią się w głowie szalonego pięciolatka.

sobota, 21 stycznia 2012

okiem kronikarza- tekstowo

Wieczorne rozmowy w sypialni:
-mamo ile mam oczu?
-synku dwa
- a ja mam 3, jedno do patrzenia, drugie do zaglądania, a trzecie nie wiem, bo mi się zgubiło.
Dziś Młody koszmarnie rozsiewał drobinki czekolady w pokoju w którym gościmy dziadków, zwróciłam mu uwagę, że w nocy mogą dziadków zjeść mrówki. Odpowiedział:
-takiej ilości dziadków mrówki nie są w stanie zjeść.Objętościowo jest ich za dużo.
  A ja skończyłam "Maximum city Bombaj", jestem pod ogromnym wrażeniem. Zaczęłam "Lalki w ogniu". Ta książka z jednej strony ma ogromną reklamę, rekomendacje jaka jest cudowna, z drugiej strony na autorce suchej nitki nie zostawiło wiele osób, które wiem, że o Indiach wiedzą sporo i pasjonują się tym krajem. Ja mały żuczek spróbuję sobie wyrobić własną opinię.
Tym razem jednak nie będę czytać jednym tchem, bo trzeba solidnie powtórzyć wszystkie lekcje hindi. No i nadal szukam pracy. Może znajdzie się ktoś kto mnie przygarnie do jakiejś biblioteki na parę godzin w tygodniu chociaż na wolontariat, bo zaczynam zapominać co się nauczyłam.

czwartek, 19 stycznia 2012

Początek czy kontynuacja


Wpis będzie początkiem nowego i kontynuacją starego. Spróbuję swoich sił na nowym miejscu. Będę się wkurzać, gubić, nic nie da się zrobić mechanicznie, trzeba uruchomić myślenie. Ale może to dobrze? Liczę na to, że szybko opanuję nowe. W każdym razie link do mojego starego bloga:
Michalinko- poprzedne miejsce blogowania

Zrobiłam przerwę w szalonym oglądaniu i czytam.
A.G. Roemmers "Powrót Młodego Księcia" - narrator przemierza Patagonię samochodem, w drodze spotyka wycieńczonego młodzieńca. Zabiera go ze sobą. W drodze prowadzą rozmowę o życiu, miłości, obowiązku, szczęściu, dorastaniu. Młodzieniec do mały książę ze znanej nam wszystkim książki. Wrócił na ziemię, aby odnaleźć swojego przyjaciela. To poetycka opowieść o wartościach w życiu, o tym, co niby wiemy, ale czasami o tym zapominamy. Trochę przeładowany mądrościami dialog czyta się jednak dobrze. I pozostawia nas z poczuciem, że warto sobie przypomnieć, co dla nas jest ważne, a za czym tylko pędzimy, bo tak nakazują moda, media, ogólny trend. Polecam.
Andreas Steinhöfel "Rico, Oskar i Głębocienie".


Gorąco polecam. Nie macie tej książki na półce. Koniecznie kupcie. Jest cudowna. Macie dziecko od 8 lat w górę, kupcie książkę. Nie macie dzieci, kupcie książkę. U nas w domu przeczytali ją wszyscy. I wszyscy są zachwyceni. To cudowna opowieść o inności, niepełnosprawności, niedostosowaniu, przyjaźni ubrana w intrygę kryminalną. Narratorem jest chłopiec, sam o sobie mówi, że jest " głęboko utalentowany". Pisze wakacyjny pamiętnik, co jakiś czas w ramce mamy jakieś trudne słowo, które sprawia trudność naszemu bohaterowi, zawsze wytłumaczone słownikowo z komentarzem narratora. Chcecie się dowiedzieć, dlaczego sąsiedzi pokłócili się jak jeden drugiemu nasikał na rabat? Przeczytajcie książkę. W książce są ukazane trudne wątki: śmierć ojca, brak matki, alkoholizm, opuszczona kobieta, homoseksualizm. Jak w życiu. Pełna humoru, ciętego dowcipu i mądrej głębi książka zasługuje na szczególne miejsce – miejsce gdzie jak najszybciej ją przeczytamy.


Suketu Mehta "Maximum City Bombaj"- to trudna opowieść o Bombaju. Suketu zaprzyjaźnia się ze swoimi bohaterami, których opisuje. Spotyka się z gangsterami, płatnymi zabójcami, tancerkami. Rozmawia z nimi, próbuje ich zrozumieć a następnie wszystko spisuje. To pełna uczuć opowieść o mieście, które ma wiele twarzy. Książka na wiele tygodni czytania, chyba, że ktoś jest w stanie pochłonąć ją mimo niebywałego ładunku emocjonalnego.


Stephen James, David Thomas "Dzikie stwory. Sztuka wychowania chłopców".
Jeśli macie syna, spodziewacie się syna, obcujecie, jako wychowawcy z chłopcami- polecam. Ja wyluzowałam, nie mam już zmartwień, że Lucjan ma ADHD, ze spokojem reaguję na gryzienie, plucie, działania niszczycielskie. Nie mam ochoty umawiać Młodego z laryngologiem jak 15 raz powtarzam ubierz się. A przede wszystkim nie powtarzam już 15 razy poleceń. Jestem szczęśliwsza.
To tyle, co przeczytałam. Na półce czeka jakieś 5 książek, w przechowalni w Merlinie czeka na wygraną w totka jakieś 60 pozycji.
No i nadal nikt mnie nie chce zatrudnić. Chyba musze ogłosić konkurs na pomysł własnego biznesu.